niedziela, 30 czerwca 2013

Rozdział Szósty

Kamień i Woda



Nie wiedziała, czego tak właściwie się spodziewała. Może jakiś podniebnych zamków lub pałaców, które unosiłyby się w koronach drzew, a pomiędzy nimi fruwałyby lampiony? Podświadomie wyczekiwała również czegoś strasznego. Bo jacy ludzie mogą mieszkać w sercu lasu i żyć? Na pewno gnieżdżą się w ziemi, jak robaki, i mają ciemne i zatęchłe posłania. Zdziwiła się, gdy dotarli do miejsca, w którym żył klan druidów.
Nada w wyobraźni próbowała tych ludzi przyrównać do elfów, o których słyszała wiele opowieści. Prawda jednak była taka, że druidzi nie różnili się wiele od mieszkańców Camden lub Dali. Obdarzyła ich natura, uchylając rąbka swoich sekretów. Potrafili rozmawiać z wiatrem i rozumieli ptasie trele. Wszystko żywe stworzenie, które nie stąpało po ziemi, by nieść krzywdę i zniszczenie, było im przyjacielem. Druidzi znali się na ziołolecznictwie i alchemii, jednak prowadzili życie bardzo proste i nie obnosili się ze swoimi umiejętnościami. Stąd wokół nich narosło tyle legend. Nie opuszczali lasu, który był ich domem. Zapytasz, drogi Czytelniku, jakim cudem ich klan nie wymarł, bo przecież żyli w nim sami mężczyźni. Matka Natura czuwała nad swoimi dziećmi. Czasami klan przygarnął chłopca z karawany, czasami wychowankiem stawało się niemowlę odebrane Mamunie. Druidzi żyli w małej, długowiecznej społeczności. Rzadko więc zachodziła potrzeba, by kogoś przygarnęli.
Nie uprawiali roli, gdyż ziemia pozbawiona była soków niezbędnych do wzrostu kłosów. Drzewa żywiły się wszystkim, co dawała ziemia. A musisz wiedzieć, drogi Czytelniku, że drzewa rosły tam ogromne. Pnie miały tak grube, że często drążono w nich i urządzano izby. Czasami zajmowano norę po niedźwiedziu lub izbę budowano w wychodzących z ziemi korzeniach. Druidzi nie ścinali drzew. Żyli z przyrodą w symbiozie.
Nada zdziwiła się, że w izbie, do której ich zaprowadzono, nie zbierał się dym z paleniska. Sama trochę się zawstydziła, że myślała o wilgotnych, śmierdzących stęchlizną norach, a im przyszło ogrzać się w miejscu, gdzie pachniało ziemią, żywicą i ziołami, które suszyły się na wysokich belkach. Izba znajdowała się w starym dębie. Nocami, gdy wiatr był wyjątkowo silny, gałęzie trzeszczały i miało się wrażenie, że cały dom rusza na leśną wędrówkę. Ale drzewo od wieków stało w miejscu i rosło ku chwale Matki Natury.
Kupcy zdziwili się, że druidzi nie boją się rozniecać w lesie ognia. W ich osadzie nie brakowało zeschłych liści, czy pożółkłego igliwia, a mimo wszystko przy każdej chatce palił się lampion, który odpędzał złe nocne duchy. Pytali o to jednego z druidów, staruszka z siwą brodą. Uśmiechnął się wtedy i odparł, że las sam pozwala im się chronić. Wszyscy mówili o lesie, jakby był stworzeniem. Czymś żywym, co odczuwało i posiadało ludzkie emocje. Tak, mój drogi Czytelniku, druidzi kochali las.
– Możecie spędzić tutaj tak wiele czasu, jak potrzebujecie. Gdy postanowicie wyruszyć, damy wam wszystko, co potrzebne. Jednak wróćcie, dobrzy ludzie, do Camden i zaniechajcie podróży na Wschód. Wróćcie do Brynn. Tam kupicie wozy i odejdziecie w swoje rodzinne strony – powiedział ten sam z mężczyzn, który zabrał ich do osady. – Jednak póki tu jesteście, musicie żyć jak my i jak my nie krzywdzić lasu. Wasze kobiety… – tu spojrzał na Nadę i cztery pozostałe niewiasty – nie powinny opuszczać izby, ale nie mam mocy, by was tu utrzymać. Proszę was, jako wybawca i przyjaciel, nie wchodźcie zbyt głęboko w naszą społeczność. Moi bracia żyją sami i tak żyć postanowili. Jesteście dla nich obce… Tak będzie lepiej, dla wszystkich. – Gdy to powiedział, opuścił Dębową Izbę, ale szybko przyszło trzech innych mężczyzn. Nada obserwowała ich ciekawie. Twarze skrywały im prawie w całości kaptury brunatnych szat, takich samych, jak wybawicieli karawany. Dwóch miało brody, byli pewnie w wieku jej ojca lub starsi. Jednak ostatni zdawał się być młodszy. Miał inną postawę, niż jego dwóch kompanów i szczękę pokrywał mu bardzo krótki, ciemny zarost. Nada patrzyła również na jego ręce, gdy odsłoniły je rękawy szaty. Nie były zwiędłe i żylaste, jak ręce starca. Przeciwnie, to były ręce młodego mężczyzny. Przybyli druidzi nieśli koce i derki, by każdy z kupców mógł wymościć sobie posłanie. Mieli również dwa bochny chleba, dzban miodu i zawinięty w materiał ser. Życzyli im spokojnej nocy i obiecali wrócić rano, by przynieść pożywienie na śniadanie. Zapowiedzieli również, że będą musieli podjąć decyzję odnośnie ich dalszych dni. Gdyby chcieli zostać i przeczekać zimę, musieliby zająć się pewnymi sprawami. Jednak to wszystko miało nastąpić dopiero rano.
Starszyzna karawany zacierała ręce. Mieli trochę suszonego mięsa, gorzałki, więc mogli sprawić sobie wcale niezłą wieczerzę. Ponieważ Dębowa Izba była… okrągła, a na środku znajdowało się palenisko, otoczone kamieniami, ciężko było odnaleźć własny kąt. Wali, Bragen i kilku innych mężczyzn zebrało swoje szmaty i umościli się jak najdalej od drzwi. Tam też postanowili przedyskutować kwestie niecierpiące zwłoki. Nada była zadowolona, że pierwszy raz od dawna ojciec nią nie dyryguje, więc zwinęła szybko jeden z koców i umościła się jak najdalej od rodziciela.
Ogień wesoło trzaskał, było przyjemnie ciepło. Dziewczyna dotykała dłonią chropowatej ściany, która była przecież żywym drzewem, i dziwiła się cudom natury. Starszyzna otworzyła piwo, więc niedługo zrobiło im się całkiem wesoło, ale wciąż rozważali, co powinni zrobić. Zdania były podzielone. Nada ułożyła się na plecach i wpatrywała się w strop i wiszące na belkach pęki ziół. Dym nigdzie się nie zbierał, ulatywał sprytnie wywierconymi otworami, które jednocześnie nie wpuszczały do środka wiatru i deszczu. Wreszcie sprecyzowała również zapach, który mieszał się z palonym drewnem jałowca. Był to najprawdopodobniej mirt. Roślina o intensywnej woni i malutkich, białych kwiatkach. Nada znała to zioło z rodzinnych stron. Pamiętała, jak matka pokazywała jej jagody. Dziewczyna przeciągnęła się z błogością i przymknęła oczy. Czuła się bezpieczna.

*

Kupcy podjęli decyzję, że przeczekają miesiąc. Błotniste gościńce Camden powinny wtedy się ściągnąć, co ułatwi im podróż. Zgodnie ze słowami druidów, musieli więc podjąć się pracy w ich małej społeczności. Wymieniali się swoimi zadaniami i starali się je wypełniać sumiennie. Kilku mężczyzn było bardzo zdziwionych, gdy zabroniono im ruszyć na polowanie. Z nietęgimi minami wzięli więc kosze i ruszyli z jednym starców do lasu, by zbierać owoc, którego nie zmarnowało jeszcze zimno.
W sercu lasu było o dziwo dość ciepło, więc nawet o tej porze roku można było znaleźć grzyby. Pierwsze dni w nowym miejscu były trudne, zwłaszcza dla kobiet. W końcu udało się znaleźć zajęcie i dla nich. Najpierw dopytywały o krosna, ale pewnie się domyślasz, drogi Czytelniku, że nic takiego w osadzie się nie znalazło. Jednak jeden ze starszych druidów zgodził się, by zrobić kobietom krosno pionowe. Mogły również cerować ubrania, co, prawdę mówiąc, nie spodobało im się za bardzo. Nadę natomiast rozsadzała energia. Nie miała głowy do dziergania i dłubania przy ubraniach. Najchętniej poznałaby każdy zakamarek małej osady, ale groźna mina ojca trzymała ją w ryzach. Jednak pewnego dnia Wali wyruszył z kilkoma kompanami do lasu, by przynieść drewna. Dziewczyna skorzystała z okazji i postanowiła zapuścić się w las. Jej, dość nietypowym kompanem, okazał się stary wilk, którego najstarszy z druidów udomowił. Kiedyś potężna bestia musiała być naprawdę przerażająca, teraz przypominała wielkie psisko, które bardzo polubiło się z Nadą. Lizało dziewczynie ręce i pozwalało głaskać się po kosmatym łbie. Nic więc dziwnego, że gdy tylko rudowłosa wyściubiła nos z Dębowej Izby, wilczur zaraz znalazł się przy niej. Bestia, mimo swojego wieku, miała piekielnie dobry węch.
– Sztile, sztile – szeptała dziewczyna w ojczystym języku, by uspokoić wilka, który postanowił zbyt głośno okazać swoją radość.
Nie bała się, że ktoś zwróci uwagę na nieobecność zwierzęcia. Bestia często znikała w lesie, by przynieść czasem w pysku jelenia. Druidzi załamywali wtedy często ręce, że zginęło coś niewinnego, ale nie mogli pohamować natury stworzenia. Usłyszała, że wołają na niego Ea, tak też się do wilka zwracała. Nie wiedziała, co znaczą te słowa, bo nie zasłyszała ich nigdy w mowie Camdyjczyków. Nie pochodziły one również z jej własnego języka. Najmniej rozumiała ludzi Wschodu, więc może to od nich pochodziło słowo. Znaczyło ono ni mniej, ni więcej, tylko po prostu ogień. Druidzi umiłowali sobie ten żywioł. Dawał im ciepło i bezpieczeństwo.
Dziewczyna i wilk zniknęli w lesie. Dębowa Izba była najbardziej oddalona od najważniejszej chaty i niewielu mężczyzn się tam kręciło. Być może dlatego przyszło im zamieszkać właśnie tam…?  Nada zwinnie pokonywała korzenie starych drzew, które wystawały z ziemi. Wilk biegł za nią, zadziwiająco cicho, jak na tak potężne stworzenie. Dziewczyna była pewna, że mogłaby bez problemu dosiąść jego grzbietu, ale bała się, że Ea nie ufa jej na tyle, by przyjąć taką poufałość. Zapytasz, drogi Czytelniku, gdzie ją tak ciągnęło? Właściwie… nigdzie. Nada była stworzeniem, które nie mogło zbyt długo siedzieć w jednym miejscu. Właśnie dlatego ojciec, po śmierci jej matki, zabierał córkę z Karawaną. Nie wyobrażał sobie, by ten rudy skrzat był w stanie prowadzić domowe gospodarstwo. Nie wyobrażał sobie, by dziewczyna nadawała się kiedykolwiek do małżeństwa i chociaż miała już siedemnaście wiosen, odwlekał jak mógł jej zamążpójście. Bał się, że Nada przyniesie mu po prostu wstyd. Tak więc rudowłosa była wolna jak ptak i robiła wszystko, na co przychodziła jej ochota. Nie myśl jednak, drogi Czytelniku, że całkowicie zapominała o swojej kobiecości. Dobrym przykładem jest miłość, jaką zapałała do Oda. Tak, Nada bardzo chciałaby mieć męża. Może nie do końca rozumiała, z czym zamążpójście się wiąże, ale uważała mężczyzn za niezwykle fascynujące stworzenia. Po pierwsze, byli inni. I rosły im włosy na twarzy. Dziewczyna kiedyś myślała, że mężczyzna w nocy zmienia się w jakieś wielkie, owłosione zwierzę. Może borsuka lub niedźwiedzia. Ta myśl prześladowała ją od momentu, gdy jeszcze w Dali zobaczyła na rynku jegomościa z brodą i włosami tak bujnymi, że przypominały futro. Zapytała o to ojca. Wali popatrzył na nią zdziwiony, popukał się w czoło i kazał dalej szorować miskę. Od tej pory Nada bardzo chciała sprawdzić, czy mężczyźni w nocy rzeczywiście zmieniają się w zwierzęta, ale jeszcze nigdy jej się to nie udało. Myślała, że po prostu oni bardzo dobrze się ukrywają.
Szła dość długo, starając się jednocześnie zapamiętać, z której strony przyszła. We włosach miała już pełno liści i gałązek, gdyż nigdy nie mogła nauczyć się, by nosić je związane. Doprowadzało to jej ojca do szału. Wali często powtarzał, że ostrzyże jej kudły przy samej głowie, ale tak naprawdę nie mógł tego zrobić. Włosy ścinano kobietom, które nie dochowywały przysięgi małżeńskiej. Co ciekawe, nierządnice były poza rejestrem, co, jak wiele niewiast powtarzało ze wstrętem, było bardzo dla mężczyzn wygodne.
Nada przysiadła na jednym z grubych korzeni, które tworzyły niemalże mosty nad leśną ściółką i morzem paproci. Ea zniknął jakiś czas temu, ale już po chwili usłyszała jego radosne sapanie. Wilczur radośnie oparł przednie łapy na kolanach Nady i zaślinił jej cały podołek. Bestia była postury rosłego mężczyzny. Oblizywał pysk i lizał dziewczynę po ręce, którą próbowała pogłaskać jego głowę. Po chwili opadł na ziemię i machał swoim ogonem jak najzwyklejszy kundel. Zawył cicho i spojrzał w stronę rudowłosej. Podreptał w miejscu i znów odwrócił głowę w stronę dziewczyny.
– Co się dzieje, mój piękny? – zapytała Nada i zaskoczyła z korzenia w paprocie, które sięgały jej pasa.
Bestia szczeknęła i obwąchała dziewczynie rękaw. Wyraźnie dawał do zrozumienia, by poszła za nim. Wzruszyła ramionami i pozwoliła prowadzić się zwierzęciu. Poruszała się nieco wolniej, bo rośliny czepiały się jej sukni i utrudniały sprawny marsz. Wolała przeskakiwać z korzenia na korzeń. Jednak wilk na nią czekał, odwracał w jej stronę łeb i sprawiał wrażenie, jakby się uśmiechał. Z pyska wystawał mu długi, różowy jęzor, a pożółkłe kły były dość przerażające, ale Nada uważała, że pod tą całą straszną otoczką kryje się nawet sympatyczny zwierz.
– Gdzie ty mnie prowadzisz, potworze? – uśmiechnęła się dziewczyna po dobrej chwili, gdy wciąż nie dostrzegła celu wędrówki.
Nagle jednak las się przerzedził, a ona znalazła się na polanie. Nie była to jednak zwykła polana. Zbudowano na niej kamienny krąg. Wilk radośnie wbiegł między stare menhiry i powarkiwał donośnie. Głazy były bardzo, bardzo stare. Wysokie, porośnięte mchem i porostami. Na jednym z nich siedział kruk. Zakrakał głośno, gdy Nada postawiła stopę na polanie i z łopotem skrzydeł zerwał się do lotu. Po środku kręgu leżał duży, wygładzony kamień. Przywodził jej na myśl ołtarz. Nada zadrżała, gdy powiał chłodny wiatr. Ten krąg jej się nie podobał i wiedziała, że nie powinno jej tu być.
To na pewno tutaj nam zawiązali oczy, pomyślała. To musi być ten Drugi Krąg.  
Czuła w tym miejscu coś pierwotnego, jakby żaden z jej znanych bogów nie gościł nigdy wśród tych kamieni. Zawołała wilka, który wciąż biegał wśród menhirów i obwąchiwał je radośnie. Nie reagował na wołanie. Gdy krzyknęła jeszcze raz, spojrzał w jej stronę i szczeknął. Zniknął nagle za kamiennym ołtarzem i po chwili wyłonił się, niosąc coś w pysku. Nada rozpoznała w tej szmacie czepek jednej z kobiet z karawany. Pamiętała, że niewiasta labidziła o swojej zgubie, która zniknęła w lesie. Zawołała wilka, by przyniósł znalezisko, ale stworzenie nie chciało się ruszyć. Rudowłosa niepewnie postąpiła kilka kroków w przód i ruszyła w stronę Ea. Gdy bestia była już na wyciągnięcie ręki, wilk wypluł czepek na ziemię, a Nada szybko go podniosła. Gdy się wyprostowała, zadrżała przestraszona. Menhiry były naprawdę ogromne, musiała zadzierać wysoko głowę, by dostrzec ich zaostrzone czubki.
– Co tutaj robisz, kobieto…? – Usłyszała męski głos i odwróciła się gwałtownie. Wilk zawył donośnie. To nie był nikt obcy.
– Ja… szłam tutaj za wilkiem, panie. – Spuściła pokornie oczy i wydukała przestraszona, gdy rozpoznała rozmówcę.
Kilka kroków od niej stał jeden z druidów, którego pierwszego wieczoru spotkała w Dębowej Izbie. Nie mogła rozpoznać, czy na jego twarzy maluje się bardziej gniew czy zdziwienie. Nie miał nasuniętego na czoło kaptura. Teraz mogła się przekonać, że jej domysły okazały się słuszne. Mężczyzna był młody, mógł mieć co najwyżej trzydzieści lat. Miał bladą twarz, to zrozumiałe, gdyż przez korony drzew nie przebijało się zbyt wiele promieni słonecznych. Jego włosy, zmierzwione od wiatru, były w podobnym kolorze jak broda i sięgały za uszy. Nada stwierdziła, że tak młody mężczyzna dziwnie wygląda w tradycyjnej, brunatnej, sięgającej ziemi szacie. Rękawy miał podwinięte i w jednej dłoni trzymał sierp, a w drugiej kosz, z którego wystawało mnóstwo zielonych gałązek.
– Dlaczego opuściłaś Polanę? – zapytał i Nada wyczuła w tym nutkę łagodności. Spojrzała na niego żałośnie.
– Nudzę się, panie. Tam kobiety cerują ubrania. Ja… ja nie umiem tak długo siedzieć.
Przez chwilę nie odpowiadał i mierzył ją spojrzeniem.
– Złamałaś prawo, kobieto. Powinnaś zginąć.
Zadrżała na dźwięk jego słów. Były zimne jak lód i ostre jak brzytwa. Spojrzała na niego błagalnie, a potem na jego sierp. Czyżby chciał zabić ją tutaj, na tym kamiennym ołtarzu? Jednak nagle, ku jej zdziwieniu, mężczyzna schował sierp do swojego kosza.
– Chodź – powiedział tylko i odwrócił się do niej plecami i zniknął między drzewami. Wilk pobiegł za nim, więc Nada uczyniła to samo. Szli w milczeniu, Nada kawałek za druidem, wpatrzona w jego plecy. Natomiast wilczur szedł u boku mężczyzny i czasami pakował mu nos w koszyk.
– Zabijesz mnie, panie…? – zapytała w końcu rudowłosa, gdy nie mogła już wytrzymać napięcia.
Zatrzymał się i wolno odwrócił w jej stronę. Spojrzał na dziewczynę z nieprzeniknionym wyrazem twarzy. Pogłaskał Ea po głowie i dopiero po chwili odpowiedział.
– Nie. Nie zabiję cię. Ale musisz zostać oczyszczona, by wolno ci było spojrzeć w oczy starszemu… – po tych słowach nie odezwał się już więcej i ruszył przed siebie. Nada zastanawiała się nad jego słowami, ale posłusznie poszła w jego ślady. Wiedziała tylko, że nie zmierzają w stronę osady. Ale skoro obiecał, że jej nie skrzywdzi, rozluźniła się nieco. Nagle z lasu wyłonił się mały pagórek. Obeszli go dookoła i wzniesienie okazało się grotą. Z pieczary wypływała woda i wpadała do małego jeziorka wśród okrągłych, porośniętych mchem kamieni.
– To stare źródło. Musisz się w nim obmyć – powiedział do rudowłosej druid, gdy stanęli nad wodą. Potem sięgnął do swojego kosza i wyciągnął kilka gałązek nieznanej Nadzie rośliny. Miała drobne, ciemne listki i białe jagody. Mężczyzna wręczył jej zioło ze słowami, że ma rozgnieść jagody i natrzeć nimi mokre włosy. Nie protestowała i pokornie zgodziła się na wszystko. Zastanawiała się, dlaczego wilk trzyma się tak daleko od wody, jakby się jej bał. A może nawet i on rozumiał wagę tego źródła i okazywał mu szacunek?
Nada weszła do małej, ciemnej groty. Światło wpadało przez wejście i oświetlało jedynie kawałek kamiennego zagłębienia, z którego wylewała się woda i wypływała na zewnątrz. Nie mogła dostrzec dna; powierzchnia marszczyła się, jak przy lekkich podmuchach wiatru. Domyśliła się, że ciecz musi wypływać z wnętrza ziemi, spod kamieni. Położyła zioła w zasięgu rąk i rozsznurowała swój kubrak. Całe swoje ubranie położyła pod ścianą groty, gdyż to miejsce wydawało jej się najsuchsze. Niepewnie dotknęła stopą powierzchni jeziora i szybko cofnęła ją z sykiem. Woda była niesamowicie zimna. Nada jednak bała się gniewu druida, który przecież zgodził się darować jej życie, więc zamknęła oczy i wskoczyła do zbiornika.
Gdyby pewnie mogła, krzyknęłaby z bólu. Woda była zimna jak lód, jej dotknięcie przypominało wbijanie w ciało lodowych igiełek. Zagłębienie okazało się niesamowicie głębokie i ciecz przykryła ją w całości. Gdy poczuła pod nogami kamienie, zamachnęła nimi mocno i wypłynęła na powierzchnię. Złapała się krawędzi zbiornika i zaszczękała zębami. Włosy opadły jej na twarz i oblepiły ramiona oraz małe piersi. Straciły swój płomiennorudy kolor; stały się niemalże brunatne. Gdy udało jej się odgarnąć kosmyki z oczu, dostrzegła u wejścia wilka. Trzymał w pysku kawałek szmaty. Nada domyśliła się, że to mężczyzna dał jej coś do wytarcia ciała. Wyciągnęła w stronę zwierzęcia rękę. Wilczur jednak najwyraźniej nie chciał wejść do groty, więc rudowłosa musiała podejść do niego. Drżała z zimna, ręce miała niemalże sine i z trudem stawiała kroki. Skostniałymi dłońmi nie mogła początkowo rozłożyć płachty. Gdy w końcu jej się to udało, otuliła się szorstkim materiałem. Nie był gruby, ale w porównaniu z lodowatą wodą, poczuła błogie ciepło. Wytarła ciało i ubrała się w swoje rzeczy. Przypomniała sobie również o jagodach. Zerwała z gałązek kilka owoców i rozgniotła je w dłoniach. Były bardzo oleiste i pachniały tak mocno, że aż zakręciło jej się w głowie. Natarła nimi swoje mokre włosy i zdecydowała się opłukać ręce w wodzie. Tak przygotowana wyszła wreszcie z groty. Dostrzegła mężczyznę na kamieniu, siedział i głaskał wilka, który leżał u jego stóp. Gdy Ea dostrzegł Nadę, uniósł łeb i sapnął przyjaźnie. To zwróciło uwagę mężczyzny.
– Zapleć włosy w warkocz. To nie przystoi – rzucił tylko w jej stronę i wstał z kamienia.
Rudowłosa zagryzał wargi. Nie umiała zbyt dobrze pleść włosów, ale nie chciała się narażać na gniew. W dodatku wciąż było jej zimno. Nieumiejętnie, wciąż skostniałymi dłońmi, zwinęła włosy w dziwny splot, wciąż czując ich niesamowity zapach. Gdy uznała, że jest gotowa, powiedziała, że lepiej nie umie tego zrobić. Mężczyzna zmierzył ją spojrzeniem, wziął swój kosz i polecił, by ruszyła za nim na Polanę. Chcąc, nie chcąc, musiała go posłuchać i pokornie poszła w jego ślady. Jednego była pewna; miała dość przygód na najbliższy czas.



Obiecałam dłuższy rozdział i chyba jest! Mam nadzieję, że spodobał wam się tak samo jak mnie. Muszę przyznać, że jestem z niego zadowolona. Dziękuję wam za wszystkie wasze komentarze! Te z komplementami i uwagami, co powinnam poprawić. To naprawdę budujące i jestem wam bardzo wdzięczna. Witam również kilku nowych czytelników, mam nadzieję, ze zostaniecie u mnie na dłużej :) Będę wdzięczna za znalezienie każdego potknięcia i literówki, bo ja już po prostu nie widzę nic. Poprawiałam go chyba trzy razy, ale wciąż pewnie będą błędy. Mam nadzieję, że mimo wszystko nie utrudniły czytania. Pozdrawiam was bardzo serdecznie!

30 komentarzy:

  1. Rozdział cudowny! Co do błędów to dostrzegłam chyba tylko, że napisałaś na pewni, zamiast na pewno, przy zdaniu : To na pewni tutaj nam zawiązali oczy, pomyślała.
    Co do samej treści, bardzo mi się podobała. Ha, mężczyźni zamieniający się w nocy w zwierzęta ;D Trzeba przyznać, że dziewczyna miała dużą wyobraźnie ;D
    Druidzi byli bardzo stanowczy dla gości. Trochę to wredne, ale zapewne mieli dużo powodów. Zastanawia mnie ten Drugi Krąg, praz jezioro w jakim musiała obmyć się Nada. Czy to jakiś pradawny zwyczaj druidów? Zobaczymy.
    Ciekawie przedstawiłaś samego udomowionego wilka.
    No nic, rozdział naprawdę dobry. Czekam na następny ;)
    Pozdrawiam i życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha, no i oczywiście szablon bardzo mi się podoba. Myślę, że bardzo pasuje do przedstawionej historii ;)

      Usuń
    2. Oj tak, Nada ma wyobraźnię :) To taki chochlik, którego wszędzie pełno. Co do druidów - żyją w swojej społeczności od wieków, żyją bez kobiet. Ulitowali się nad piątką z karawany, ale musieli postawić im wyraźne zasady do przestrzegania. Co do źródła i Kręgów - to miejsca, która istniały przed druidami i pewnie będą istnieć nawet po nich. Ci ludzie są niesamowicie związani z naturą, stąd ich wszystkie rytuały. Cieszę się, że rozdział ci się spodobał! :)

      Usuń
  2. Oto ja, Ryksa pojawiłam się tutaj. Zapytuję więc jak osoba taka jak ja nie była tu już wcześniej? To jest genialne! To luźny styl Martina, spokój Tolkiena, pomysły Sapka w panierce z Opowieści Barda i Ghotic'a.
    Na pewno będę czytać dalej i zapraszam w moje progi tak niskie w porównaniu z twoimi, że są praktycznie wklęsłe.
    opowiesci-spisane
    historia-kosmy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Troszkę mnie zatkało, gdy zostałam przyrównana do tak wielkich osobistości; niemalże moich mistrzów. O matko, to ogromny komplement! Dziękuję ci bardzo! I jestem pewna, że twoje opowiadanie wcale nie jest gorsze, bo i moje do najlepszych się nie zalicza! Z przyjemnością zapoznam się z twoją twórczością! :)

      Usuń
  3. No i jestem, wybacz, że tak późno ;)
    Było trochę błędów, ale jakoś nie mam głowy dzisiaj do ich wypisywania ;)
    Podobał mi się ten rozdział, czuję jakąś romantyczną historię między druidem a Naddą, ale może mi się wydaje? ;) Na pewno bym chciała ^^ Ładne opisy, no i przybliżyłaś nam trochę postać dziewczynki ;)
    Rozdział przyzwoicie długi, także kolejny plus!
    "Gdyby pewnie mogła, krzyknęłaby z bólu. Woda była zimna jak lud, jej dotknięcie przypominało wbijanie w ciało lodowych igiełek." - to mi się najbardziej rzuciło w oczy, chyba powinien być "lód" nie lud xD
    Pozdrawiam ciepło, czekam na kolejną część i zapraszam do siebie na VI rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh, nie! Idę się schować przez ten "lud", bo po prostu Fstyd! Tak to jest, jak mózg się już wyłącza. No i Word oczywiście nie poprawi, bo skąd może wiedzieć, że nie o ludzi mi chodzi ;__; Dziękuję!
      Co do Nady i druida. Khem, nic nie wiem, wszystko się okaże!

      Usuń
  4. Czytałam chyba dwa dni temu i uparłam się, że już dziś skomentuję i, po długiej i bezowocnej walce z przeziębieniem oraz kawie (skończyła się :( ! ), wreszcie jestem.
    Ten rozdział był trochę inny od poprzednich, co nie znaczy, że gorszy czy coś (a dłuższy? Nie zauważyłam :P), tylko po prostu inny.
    Druidzi są świetni! Bardzo mi się podoba jak ich kreujesz, jak podkreślasz ich związek z przyrodą, no i mają w sobie nutke tajemnicy, czyli po prostu są idealni. Fajnie też, że pokusiłaś się o wyjaśnienie faktu, że wciąż istnieją ;) Bo rzeczywiście jakoś trudno wyobrazić sobie kobietę-druida... A poza tym, zastrzel, jeżeli się mylę, to bardzo intryguje mnie ich długowieczność. Bo coś ktoś o tym wspominał, prawda? Mam nadzieję, że nie pomotałam, bo za to pokochałam ich jeszcze bardziej ;) Tzn, za tajemnicę, ale w sumie to nie chce znać odpowiedzi dlaczego tak jest - pewne rzeczy są ciekawsze, gdy nie zna się powodu ^^ Tak czy siak zainteresowało mnie kiedy też ta wyjątkowa cecha sie u nich pojawia - wystarczy u nich poprzebywać, czy też trzeba stać się druidem (jakkolwiek miałaby wyglądać ceremonia inicjacji)?
    W ogóle fajnie, że znów pojawiło się coś o kręgach i naprawdę podoba mi się jak ukazujesz tu magię - o ile o takowej można tu mówić, oczywiscie - bo niby jest, coś tam sie odczuwa, ale tak na dobrą sprawę jest niesamowicie nieuchwytna.
    No i tradycje driudów! Począwszy od unikania kobiet, przez rytuały związane z oczyszczeniem w wyniku hm... powiedzmy naruszenia zasad. Tylko czy ten uroczy pierwiastek magiczny dotyczy wtakim razie tylko mężczyzn? Nie powiem - ciekawi mnie to ;)
    Nada to kawał łobuza! Bardziej przypomina niesforne dziecko, niż wkraczajacą w dorosłe życie kobietę. Ma tam jakieś swoje miłostki (taak patrz Od), czy raczej zachcianki, ale jest tak uroczo niewinna, że naprawdę strasznie dziecięca. Urzekło mnie to jej przekonanie o zmieniajacych się nocą w futrzaki mężczyznach :D
    Natomiast, co do tego druida byłam przekonana, że tylko wymyslił sobie tą całą kąpiel, żeby popodglądać Nadę ^^ No, chyba jednak się trochę zagalopowałam z podejrzliwością :P W każdym razie facet zdecydowanie intrygujacy, a wszystko to trąca neico zalążkiem romasu. I, z jakiegoś powodu, nie miałabym nic przeciwko, choć chyba się na to nie zanosi, co?
    Wilk też ciekawy, znaczy jego związek z Nadą, czy może raczej jej podejscie... No w każdym razie i ten wątek mi się podobał ;)
    No i ten tego... ostatnio mi coś odbiło i założyłam bloga, więc, gdybyś miała ochotę, to wpadnij: rant-czarodzieja.blogspot.com
    Mam nadzieję, że jakoś w miarę składnie to wyszło, bo dziś nie do końca nadaję sie do komentowania czegokolwiek :(
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obiecałam, że trochę wyjaśnię kwestię druidów i w tym rozdziale postanowiłam wywiązać się z obietnicy :) Cieszę się, że przypadli ci do gustu! Na długowieczność mam odpowiedź, ale jeżeli wolisz tajemnicę, to ja również będę milczeć! Nada jest niesforna, nie bez powodu porównałam ją do "rudego skrzata" - to taki chochlik, którego wszędzie pełno. W jej wieku dziewczyny miały już czasem męża i trójkę dzieci, ale ona chyba po prostu nie ma do tego głowy. Widzę, że spodobała się głupotka o futrzakach, to fajne ^^ Haha, nie spodziewałam się, że wszystkich was tak zainteresuje nasz młody druid. Nie, nic wam nie zdradzę. Z pewnością mogę odpowiedzieć, że przy kąpieli nie chodziło mu o podglądanie, bo sam do groty nie wszedł. Taki rytuał dotyczy każdego; można nim ocalić zarówno kobietę, jak i mężczyznę czy dziecko. Taki motyw z oswojonym, dzikim zwierzęciem, miałam w głowie już od początku i w końcu doszłam do wniosku, że wilk pasuje do klanu druidów. Zawsze to jakiś intrygujący element, którego nie spotka się wśród "normalnych" ludzi. A co do twojego bloga - z chęcią się z nim zapoznam! :)

      Usuń
    2. To się wkopałam... Dobra, skoro mówisz, że masz odpowiedź, to powiedz (no ja nie mogę czasmi jestem stanowczo zbyt ciekawska), bo teraz już będzie mnie to dręczyć...
      No wiem, że nie wszedł :P Ale na początku pomyślałam, że siedzi gdzieś tam za skałkami...

      Usuń
    3. Styl życia, bliskość Matki Natury - ona zapewnia im długowieczność. Poza tym znają się na ziołolecznictwie, nie są narażeni na choroby, które plenią się w dużych skupiskach ludzkich. Znają zioła, które zapewniają jasność umysłu. Ich ciała się starzeją (lecz nawet wtedy są w stanie być w pełni sił), ale nigdy nie rozum ^^

      Usuń
  5. „Nagle z lasu wyłonił się mały pagórek. Obeszli go dookoła i nagle okazał się grotą.” – powtórzenie „nagle”
    Wcześniej też był fragment, w którym strasznie dużo powtórzeń słowa „drzewo” się znalazło, ale uznałam, że nie będę całego akapitu przytaczać ;)
    „Woda była zimna jak lud, jej dotknięcie przypominało wbijanie w ciało lodowych igiełek.” – „lód”
    „Dostrzegła mężczyzną na kamieniu, siedział i głaskał wilka, który leżał u jego stóp.”- „mężcćzyznę”
    Jestem. Wiem, wiem… nie ma się co chwalić, ale grunt, że się zjawiłam, czyż nie?! ;>
    Nada, Nada… w sumie nie wiem, co o niej myśleć. Wydaje się być postacią dość przystępną jak na moje gusta. Nie jest ani zła, ani jakaś rewelacyjna. Właściwie w tym rozdziale wcale się nie odzywała, więc mało udało mi się o niej dowiedzieć. Jak na razie więc uważam ją za osobę całkowicie neutralną, zobaczymy, czy uda Ci się wzbudzić we mnie sympatię do niej w przyszłości. ;)
    Jeśli chodzi o tego druida to ja mu wróżę nieciekawą przyszłość. Coś czuję, że będzie miał kłopoty przez Nadę. Ta dziewczyna namiesza bardzo w jego życiu. Chociaż, może się po prostu mylę, ale… Takie wnioski można wysnuć po tym, co zaprezentowałaś tym rozdziałem. W ogóle nie wiem, czy już Ci to mówiłam, a pewnie tak, ale ja naprawdę lubię Twój styl. Jest taki… Inny niż u wszystkich. Oryginalny. Aż się uśmiecham jak głupia cały czas, jak czytam. I robię to naprawdę szybko, a przynajmniej nie czuję tego upływu czasu. Jak dla mnie więc jest to bardzo duża zaleta i przemawia całkowicie na Twoja korzyść! Oby tak dalej ;)
    A i wspomnę jeszcze, że podobał mi się pomysł z menhirami. Każdy chyba wie, że na nich czczono kult słońca, a i chyba gdzieś już spotkałam się z określeniem miejsc takich jak Stonehenge, czy tego na Wyspie Wielkanocnej jako obszaru, w którym druidzi przeprowadzali jakieś magiczne procesy. A może sama sobie to dopowiedziałam? Niemniej akurat to nie było dla mnie zaskoczeniem ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za te błędy, zaraz jej poprawię. "lud" mnie zniszczył i zawstydził, jak już pisałam u góry, więc nawet pozostawię to bez komentarza ^^ Nada w tym rozdziale była bardziej opisana. Głos miała we fragmencie, który opisywał karawanę, a tutaj w sumie chodziło o jej zachowanie. Hmm, kłopoty to może i będą, ale raczej nikt nie dowie się o przewinieniu dziewczyny. Wszystko zostało załatwione z dala od oczu najstarszych z klanu. Menhiry, w sumie dobrze ci się kojarzy! Druidzi głównie związani są z celtami, więc najbardziej kojarzą mi się z Irlandią, Bretanią i Anglią. Jeżeli zaś idzie o kręgi, to w "Koronie Kruka" przypisuję im funkcję pomników nagrobnych. Kromlechy były miejscami kultu lub właśnie budowlami w pobliżu grobowców. Stonehenge jest kromlechem, związanym z kultem słońca i księżyca, więc dobrze ci się kojarzyło :) Jednakże ten krąg znajduje się na wolnej przestrzeni, a moje poukrywano w lasach, to również pierwsza ze znaczących różnic. Mówi się również, że związane były z miejscami plemiennych zebrań.

      I wciąż się cieszę, że podoba ci się mój styl ^^

      Usuń
  6. Porównanie do Tolkiena czy Sapkowskiego to chyba jednak przesada, twój styl jest zbyt lekki i łatwy jak na tych dwóch autorów. Masz swój własny styl i to jest fajne.
    Urzekło mnie to, w jaki sposób opisałaś tą społeczność. Tak dokładnie, ze szczegółami, płynnie wplątałaś w to bohaterkę i swoją fabułę. Ten wilk, naturalne odczucia dziewczyny co do zwierzęcia oraz ten cały rytuał oczyszczenia... Taka ilość pomysłów zrealizowana w jednym rozdziale, rewelacja. Chętnie poczytam dalej :D
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh, no! Ale to miło przeczytać, że ktoś porównuje do tak wybitnych pisarzy ^^ Moje ego chwilkę się pocieszyło, ale już je powstrzymuję, od zbytniego rozbuchania. Cieszę się, że uznałaś rozdział za spójny, bałam się trochę przesytu informacji. Ale jak widzę, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło :)

      Dziękuję!

      Usuń
    2. No bo Sapkowski z 'Wiedźminem' jest bardzo ciężki. Poza tym porównałam konkretne aspekty pisania, to prawda Tolkien czasami nuży ale tu mi sie po prostu nasuwa świat przedstawiony taki... tolkienowski. I całe te opisy są jakieś takie Śródziemnowatowate.
      I don't worry Pat, twoje ego jest na właściwym sobie poziomie(bo mam nadzieje żeś jesteś zadowolona z siebie, a jak nie tu już mi tutaj się szczerz do monitora bo jak nie...)
      A i nowy post na Kośmie się pojawił.

      Usuń
    3. Primo, Kosma już nadrabiam i to z chęcią. Secundo, no cóż - pewnie, że brakuje mi do Tolkiena i Sapkowskiego, ale to zawsze miło sobie wyobrażać, że MOŻE KIEDYŚ :)

      Usuń
  7. Hej, wpadłam na tego bloga przez przypadek i postanowiłam, że przeczytam... Bardzo się cieszę z tego powodu, gdyż historia ta wydaje się być obiecująca, wręcz fascynująca! Bardzo podoba mi się twój styl! Masz "lekkie pióro", piszesz ciekawie, a do tego posiadasz wyobraźnie z której potrafisz skorzystać! Naprawdę jestem pod wrażeniem! Czekam w takim bądź razie na nexta!
    PS: Jak znajdziesz czas wpadnij do mnie na echo-istnienia.blogspot.com/ Naprawdę byłabym zaszczycona, gdybyś oceniła moje opowiadanie! Mam nadzieje, że ci się również spodoba i że zostaniesz na dłużej i może zaobserwujesz... Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, że postanowiłaś zajrzeć na mojego bloga! I przeczytać oczywiście :) Mam nadzieję, że kolejne rozdziały cię nie zawiodą. Z przyjemnością również zapoznam się z twoją twórczością!

      Usuń
  8. Już od jakiegoś czasu czytam Twoje opowiadanie, ale jakoś nie mogłam się zebrać, by skomentować chociażby jeden rozdział.
    No więc... Twoja historia jest z pewnością oryginalna (przynajmniej ja nie spotkałam się nigdy z czymś takim, a siedzę w blogach już jakiś czas). To była jedna z kilku przyczyn, dla których postanowiłam się zainteresować Twoim opowiadaniem. Podobają mi się opisy miejsc - są barwne i widać, że masz bogatą wyobraźnię :). Gratuluję!
    Dobrze kreujesz bohaterów (nie będę się nad nimi rozwodzić, bo trochę ich już masz, a jeśli miałabym się skupić na każdym z osobna, to ten komentarz rozrósłby się do niesamowitych rozmiarów ^^), co również się chwali.
    Szablon jest mroczny, ciemny, ale z pewnością bardzo ładny (w każdym razie mnie się podoba ^^).
    Zostałam Twoją stałą czytelniczką ^^. Ach, no i jeszcze jedno - dodałam Twój blog do linków na moim (http://tam-gdzie-spadaja-marzenia.blogspot.com).
    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że postanowiłaś skomentować moje opowiadanie! Radością napełnia mnie również fakt, że ci się spodobało. Staram się poświęcać czas i uwagę opisom miejsc, by "przelać na papier" obrazy z mojej wyobraźni. W sumie dwójka głównych bohaterów zdecydowanie jest inna. Mam nadzieję, że masa bohaterów drugoplanowych nie jest szarą masą. Z chęcią zajrzę na twojego bloga i mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze w komentarzach :)

      Usuń
  9. No i nareszcie jestem :D Rozdział jak zwykle prześwietny. Za każdym razem doskonale spełnia swoją funkcję i, jak najlepsza powieść, wciąga, przenosi do zupełnie innego świata i stwarza klimat. Chociaż właściwie to TY stwarzasz klimat tego opowiadania; wychodzi Ci to fantastycznie. I chociaż rozdział był spokojny, nie przeładowałaś go akcją, to pochłonęłam go szybko. Zastanawia mnie ten młody druid? Co planujesz?... No i, może to celowe, a może przypadek, ale Nada tak cholernie kojarzy mi się z Disney'owską Meridą waleczną. Też ruda, też nieposkromiona... to celowe?...:D
    Czekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie

    [http://krucha-sprawa.blogspot.com/]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, no i jeszcze tak odnośnie tej Meridy walecznej, ten krąg z kamieni! W bajce też taki był :D Wybacz, że tak porównuję to do Disney'owskiej bajki, ale nie mogę się powstrzymać. Uwielbiam ją! I Twoje opowiadanie też, oczywiście!

      Usuń
    2. Muszę przyznać, że początkowo zupełnie nie chciałam wiązać Nady z Meridą. Najpierw zaczęło się od koloru włosów, ale gdy uświadomiłam sobie, że planuję sceny z Kręgami, to podciągnęłam ją troszeczkę pod Meridę. To bardzo piękna bajka i właśnie w klimatach, które tak bardzo lubię... Mam nadzieję, że to zbytnio nie przeszkadza. W kwestii druida nic nie powiem, mam też nadzieję, że nie będziecie chcieli mnie zbyt mocno pobić D: Opowiadanie zaraz nadrobię, a jak nie dziś, to jutro, bo prawdę mówiąc dopiero wróciłam do domu ^^'

      Usuń
  10. Super historia. Bardzo mi się podoba. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Druidzi to naprawdę jedna wielka zagadka, a jeszcze bardziej ciekawa jest magia, z której korzystali.

    Lubię ten typ narracji i bezpośredni zwrot do czytelnika :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że ci się spodobało :) Druidzi to fascynujący klan!

      Usuń
  12. Znów to zrobiłaś, zupełnie odleciałam. Mi także przypadli do gustu druidzi, niby już coś o nich wiadomo, a niewiele jednak i to tak :] Boże, nie potrafię skleić już nawet jednego zdania. Krótko mówiąc, spodobali mi się. Oni i to, że znów tak odleciałam, lubię Twój styl pisania, jest lekki, miło się czyta. Przepraszam, że dziś tka krótko, ale sama widzisz, że moja wypowiedź dzisiejsza, woła o pomstę do nieba. Mam nadzieję, że o kolejnym rozdziale też mnie powiadomisz ;)

    [podnoze-mroku.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę dbać, by każdy rozdział pozwolił wam "odlecieć", bo chyba w opowieściach o to chodzi ^^ Druidzi jeszcze na trochę z nami zostaną i, kto wie, może odegrają bardzo znaczącą rolę w tej historii? Dziękuję za twój komentarz, o nowym rozdziale powiadomię :)

      Usuń
  13. Uuuu, Nada i młody druid? Cieszę się, że ta część jest o Nadzie, bo niesamowicie mi się jej postać podoba. Nada to taka mała, ruda buntowniczka, a fragment o mężczyznach, ich owłosieniu i zamienianiu się w zwierzęta był świetny! Aż zaśmiałam się w głos. Ona jest niemożliwa. :P
    Znowu twoje opisy sprawiły, że przeniosłam się w ten świat. Las, wilki i druidzi. Ciekawa jestem, gdzie znowu zaprowadzi Nadę druid. Coś się chyba święci, ciekawe, czy moje domysły się sprawdzą. :P

    OdpowiedzUsuń